czwartek, 27 listopada 2014

THANKSGIVING!!

Dzisiaj, w Ameryce obchodzone jest Święto Dziękczynienia czyli popularne Thanksgiving. U większości Amerykanów na stole zagości dziś indyk, ale nie u nas! My nietypowo zjemy jagnięcinę z zapiekanymi w sosie ziemniakami! Już mi na to cieknie ślinka!!! I tak sobie pomyślałam, że właśnie dzisiaj jest bardzo dobra okazja, aby podziękować za wszystko dobre, co spotkało mnie w Ameryce. Bo mówiąc szczerze spotkały mnie jedynie dobre rzeczy.

radość z życia w SF! fot. źródła własne

Dziękuję sobie za to, że zdecydowałam się wziąć udział w programie Au Pair in America! Dzięki temu, mogę być wdzięczna za wszystko, co wymienię poniżej ;-):

1. Dziękuję za to, że znalazłam wspaniałą host family, z którą żyje i mieszka mi się bardzo dobrze!
2. Dziękuję za to, że mieszkam w najpiękniejszym mieście na świecie jakim jest San Francisco!
3. Dziękuję za to, że opiekuję się dwoma wspaniałymi dziewczętami: Emmą i Katie! Z którymi nie mam w ogóle kłopotów, a jedynie dużo radości i śmiechu!
4. Dziękuję za to, że dzięki trzem powyższym punktom zdeydowałam się przedłużyć program na kolejny rok!
5. Dziękuję za to, że mój angielski z każdym dniem jest coraz lepszy bo program Au Pair in America to najlepsza i najtańsza(!) 'szkoła językowa'!
6. Dziękuję za to, że podczas pobytu w Ameryce mam możliwość poznawania wspaniałych ludzi z całego świata!
7. Dziękuję za swoich tutejszych pzyjaciół, kolegów, koleżanki i znajomych, którzy wprowadzają dużo radości do mojego codziennego życia!
8. Dziękuję za to, że mając sporo czasu wolnego odkryłam w sobie i mogę realizować swoje nowe pasje, miedzy innymi bieganie i fotografowanie!
9. Dziękuję za kurs fotografii, który mogłam zrealizować dzięki uczestnictwu w programie!
10. Dziękuję za to, że jesli tylko chcę każdy dzień mogę rozpocząć od biegu przez Golden Gate Park zakańczając go na pięknej plaży Ocean Beach!
11. Dziękuję za pogodę w San Francisco, gdzie przez cały rok aura waha się między wiosenno-letnio-jesienną.
12. Dziękuję za wszystkie podróże, małe i duże, które miałam okazję odbyć w Ameryce, ale także za te, które dopiero przede mną!
13. Dziękuję za to, że miałam okazję zobaczyć wspaniałe, przepiękne, zapierające dech w piersiach miejsca! Parki Narodowe i Kaniony jak Grand Canyon, Bryce Canyon, Zion National Park, Yosemite i wiele wiele innych!

szczęśliwa, Grand Canyon fot. źródła własne

14. Dziękuję za możliwość doświadczenia życia w innej kulturze.
15. Dziękuję za to, że mam sporo czasu wolnego, który mogę przeznaczyć tylko dla siebie.
16. Dziękuję za to, że wyjazd do Ameryki dał mi okazję do sprawdzenia i poznania siebie.
17. Dziękuję za to, że dziś jestem odważniejsza, bardziej pewna siebie, optymistyczniej nastawiona do życia, pełna wiary w to, że na tym świecie można spotkać mnóstwo dobrych, chętnych do pomocy ludzi!
18. Dziękuję za... jedzenie! :-D Za możliwość spróbowania potraw, których nigdy wcześniej nie jadłam, ale także za to, że moje umiejętności kulinarne są na wyższym poziomie niż były przed wyjazdem :-D
19. Dziękuję za możliwość uczestnictwa w Giant Race oraz w biegu na 10 km w Hollywood, LA.
20. Dziękuję za wszystko, czego uczę się każdego dnia. Za każde wyzwanie, które przychodzi w postaci małych kłopotów.
21. Dziękuję za to, że jestem szczęśliwsza!!!
22. Dziękuję za to, że mój pobyt w Ameryce jest najprzyjemniejszym i najmniej problemowym okresem w moim życiu! Jako au pair mam swój własny pokój, którego nie musze opłacać, mam zagwarantowane wyżywienie, ogólnie wydatki na życie ograniczone do minimum. Jednak dzięki tygodniowemu kieszonkowemu mogę pozwolić sobie na prywatne wydatki takie jak imprezy, wyjazdy, podróże!
23. Dziękuję za każdą imprezę i radość, którą ona mi sprawiła! Za każdą przetańczoną piosenkę i każdeg wypitego drinka z nowymi, ciekawymi ludźmi!

party time! fot. źródła własne

24. Dziękuję za wszystkie nowe doświadczenia i rzeczy, których wcześniej nie robiłam: przelot helikopterem nad Grand Canyon, przejażdżka motocyklem czy kabrioletem po pięknej Highway 1, spanie na dziko pod namiotem - i wiele innych atrakcji, które w mojej pamięci pozostaną do końca życia!
25. Dziękuję, za każdy dzień, który już za mną, ale także te dni, które na amerykańskim kontynencie dopiero przede mną!!
26. Dziękuję za, jak dotychczas, najpiekniejszy okres mojego życia!!

Myślę, że mogłabym tak wymieniać i wymieniać, ale jestem głodna, a i świąteczna kolacja już czeka na stole ;-)  Więc i Wam życzę Happy Thanksgiving ciesząc się, że mogę być wdzięczna za tyle pięknych rzeczy, które mnie tutaj spotkały! ;-)

niedziela, 23 listopada 2014

PORTRETY

Wczoraj oddałam swój final project  i tym samym zakończyłam pierwszy w życiu kurs fotografii! Jako, że pstrykanie zdjęć od zawsze sprawiało mi frajdę, a najlepiej lubię fotografować ludzi robiąc zdjęcia portretowe, postanowiłam zaopatrzyć się w nowy obiektyw potocznie zwany obiektywem portretowym. Zadowolona z siebie, szczęśliwa, że już tyle wiem o robieniu zdjęć :P zrobiłam research w internecie i znalałam dość tani oiektyw, ale z bardzo dobrymi recencjazmi. Zamówiłam na Amazonie. Czekałam tydzień. W końcu przyszedł, a ja uradowana od razu zaczęłam bawić się swoją nową zabawką! Ha! Bo na co tu czekać! Jednak ciągle coś mi nie grało. Zdjęcia nie wychodziły tak ostre, jak powinny. Czytałm w kółko instrukcję, ale ciągle nie mogłam dojść do tego, co jest nie tak. Więc postanowiłam zasięgnąć porady specjalisty i zapytać mojego nauczyciela co tu nie gra. I nagle, on mnie oświecił!! Aż mi się buzia zarumieniła :P, gdy dowiedziałam się, że kupiłam nieodpowiedni do swojego aparatu obiektyw!! LOL. Taki włąśnie ze mnie fotograf! heheheheh bardzo początkujący!! Oczywiście, jak się później okazało, wszystko to z powodu mojego niedopatrzenia, gdyż nie sprawdziłam (a miałam taką okazję!) czy obiektyw pasuje do mojego modelu apratu. Gdy już to jednak uczyniłam, wyrok mojego nauczyciela został potwierdzony: wrong lens. Oddałam. Zamówiłam nowy i znowu czekam. Tym razem jednak wierząc, że nie popełniałam podobnego błędu :P (ze mną to nigdy nie wiadomo! hahaha).

Younis, fot. źródła własne

Niestety ten tydzień do słonecznych nie należał. Do San Francisco zawitała pora deszczowa więc jedyne co mogłam zrobić dla poprawienia sobie humoru w te ponure dni, to kupić nieprzemakające buty :-D! Jednak wczoraj w południe zrobiło się w końcu słonecznie więc zaprosiłam swojego kolegę Younisa na sesję zdjęciową! Jak się bawić w fotografa to na całego! :-D Poszliśmy na spacer do Golden Gate Parku, pstryknęłam kilkanaście zdjęć po to, by największą frajdę mieć dzisiaj podczas ich modyfikowania i ulepszania! Mój kumpel ma najpiękniejszy uśmiech na świecie, a fajnie jest fotografować uśmiechniętych ludzi! A plan mam taki, aby wszystkich swoim bliższym znajomym poznanym w Ameryce podczas programu Au Pair in America zrobić taką małą, amatorską sesję zdjęciową. Już kilku zrobiłam: Younisowi, Marcie, Lenie. Chcę aby oni mięli pamiątkę po mnie, ale także abym ja miała pamiątkę po nich. Fotografia to zatrzymana chwila. A fajnie jest pamiętać, że takich wspaniałych chwil z tymi ludźmi miałam mnóstwo.

Marta, fot. źródła własne

Już za 4 dni będzie Tanksgiving Day! Po raz drugi będę spędzać go ze swoją fantastyczna host family. I tym razem znowu jest za co dziękować! Bo po roku, od ostatniego święta, jestem jedynie szczęśliwsza i jeszcze bardziej wdzięczna za wszystko, co się w między czasie wydarzyło!

Happy Thanksgiving Everyone!! ;-)

niedziela, 16 listopada 2014

POLKI W CALI

Wczoraj byłam na przedostatnich zajęciach z fotografii. Za tydzień mamy nasz final project i.. koniec. Trzydzieści godzin i 10 tygodni spotkań właśnie się kończy. A szkoda bo bardzo polubiłam naszego nauczyciela, nauczyłam się też sporo, ale przede wszystkim jeszcze bardziej zainteresowałam się samym procesem robienia zdjęć. No i wiem już jak obsługiwać moją lustrzankę hahaha :-D No, ale tak poważnie, bardzo fajne zajęcia. Dlatego postanowiłam je kontynuować. Co prawda smuci mnie fakt, że kolejny kurs odbędzie się z innym nauczycielem, bo nasz jest zabawy, wesoły i zna się na rzeczy! Ale kto powiedział, że ona - bo tym razem będzie to kobieta - taka nie będzie? Ciesze się także z tego powodu, że tym razem zajęcia będę miała w środy, od 6:30 do 9:30, więc weekendy pozostaną całkowicie wolne i będę je mogła zagospodarować tak, jak chcę! Mam jedynie nadzieję, że środowe fotografowanie nie będzie mi kolidowało z pracą Au Pair in America. Jednak rozmawiałam już z moimi hostami i stwierdziliśmy, że damy radę wszystko pogodzić! I super bo każdy jest zadowolony. Jednak na kolejny kurs musze jeszcze trochę poczekać bo zaczynam go dopiero w marcu. Więc teraz pozostaje mi jedynie praktykować to, czego nauczyłam się do tej pory!

San Francisco, fot. źródła własne

Wczoraj miałam bardzo miłe spotkanie z dziewczyną z Polski, która od kilku lat mieszka w Kanadzie. Przyjechała zwiedzić Kalifornię. Oczywiście świat jest mały, a i wszystkich można znaleźć w Internecie :-D także i ona w taki oto sposób znalazła mnie. Poszłyśmy na obiad do tajskiej restauracji, następnie na spacer po downtown, financial district oraz Embarcadero, by na koniec udać się do jednego z barów na Pok Street. Bardzo miłe spotkanie! 

San Francisco, fot. źródła własne

I właśnie to jest fajne w byciu Au Pair in America. Poznawanie ludzi z całego świata, a także z Polski jest tu bardzo łatwe. A co jest najcenniejsze w tych spotkaniach to to, że od każdego można się czegoś dowiedzieć, czegos nowego nauczyć, a także nawiązać nową fajną relację. Człowiek staje się otwarty na drugiego człowieka. Ciekawy jego i jego historii. Bardzo to doceniam i sama po sobie zauważam, że jestem bardziej otwarta na ludzi i świat!

niedziela, 9 listopada 2014

WSTĘPNE PODSUMOWANIA I PLANY

Wstaję dzisiaj rano i czytam mejla od mojego hosta (tak, w sprawach formalnych zazwyczaj piszemy do siebie mejle, a później omawiamy je osobiscie) z pytaniem kiedy będzie mój ostani dzień w programie Au Pair in America. Ta informacja jest mu potrzebna aby ułożyć grafik w pracy na 2015 rok, a zarazem przygotować się na przyjazd nowej au pair, zaoopiekować się nią w tych pierwszych, trudnych dla niej dniach. No więc przeczytałam mejla i zrobiło mi się tak straaaaasznieeee smutno :( Nie, nie z powodu samego mejla, ale z powodu nieuchronności tego, co musi się wydarzyć. Zrobiło mi się przykro bo sama dobrze wiem, że ten dzień kiedyś nastąpi i że czerwiec prędzej czy później i tak nadejdzie. Że mój american dream w programie Au Pair in America dobiegnie końca. I to mnie przeraża, bo ja naprawdę nie chcę, aby to się stało, aby moja przygoda w San Francisco i w Ameryce się skończyła :-(

San Francisco, fot. źródła własne

Jednak w związku z tym, że czy chcę czy nie chcę ten dzień i tak kiedyś nadejdzie, zrobiłam sobie kalendarz odliczający dni do końca pobytu i pokazujący mi zarazem, że muszę ten czas maksymalnie wykorzystać! W najbliższych dniach chcę zrobić plan na kolejne miesiące, ale też podsumowanie tych, co już minęły. Aby zobaczyć jak sytuacja wygląda, co się zmieniło, wydarzyło, jak to wszystko na mnie wpłynęło i co jeszcze mogę zrobić, zmienić, aby maksymalnie wykorzystać ostanie (niestety!!!) miesiące w programie. Jest to też dobry czas na podsumowania ze względu na zbliżający się koniec roku. Bo przecież każdy wtedy wspomina jak było i planuje, co będzie ;-)

San Francisco, fot. źródła własne

To, co mogę powidzieć, a w zasadzie napisać już teraz, odpowiadając tym samym na wiele wiadomości, mejli ale także komentarzy na blogu, które pisały do mnie pełne wątpliwośći dziewczyny planujące swój wyjazd do Ameryki jako au pair. TAK, WARTO!!! Jest to niezapomniana, piękna przygoda! Cudowny czas poświęcony na poznawanie siebie, nowych ludzi i świata. I zupełnie szczerze mogę powiedzieć, że nawet, w chwilach największego smutku i tęsknoty, nigdy nie pożałowałam decyzji o przyjeździe do Ameryki. Jedynie czego, żałuję to to, że moj pobyt dobiegnie kiedyś końca :-D

San Francisco, fot. źródła własne

Dlatego dziewczyny zbierzcie w sobie całą odwagę i wyruszajcie po swoją amerykańską przygodę!! Tak, jak to bywa w każdej pracy, czasem może być ciężko, czasem pojawią się gorsze dni w pracy z dzieciakami, pojawią się małe i większe nieporozumienia, pojawi się smutek i złość, ale to wszystko minie. Zostanie też wynagrodzone przez nowe znajomości, wyjazdy do pięknych miejsc, zwiedzanie znanych każdemu miast, przez cały ten szeroko rozumiany american dream!

niedziela, 2 listopada 2014

HALLOWEEN!!

To był bardzo zabawny, imprezowy weekend pod nazwą Halloween! To już moje drugie Halloween w Stanach i znowu, tak jak w zeszłym roku stwierdzam, że Amerykanie mają fioła na jego punkcie. Gdzie się nie spojrzysz tam dynie, kościotrupy, pajęczyny i pająki czyli wszystko to, co ohydne i okropne. Domy, sklepy i ulice są ozdobione tymi 'dekoracjami', a ludzie poprzebierani w najrozmaitsze stroje. I w piątek, naprawdę dało się zauważyć rewię mody kto jest lepiej i ładniej przebrany.

fot. źródła własne

fot. źródła własne

W piątek wybrałam się na domówkę do znajomych, a nastepnie udaliśmy się do znanej i kolorowej dzielnicy Castro, szczególnie popularniej właśnie w Halloween! I tam było już od groma cudaków, klaunów, duchów, piratów, policjantów, czerodziejek, muzyków, elfów i miało się poczucie jakby człowiek uczestniczył w jakimś świetnym szkolnym przedstawieniu albo nawet i sztuce teatralnej! Jedna wielka, zabawna maskarada! Ja w tym roku nie wykazałam się kreatywnością, gdyż podobnie jak roku ubiegłym postanowiłam zostać piratką. Jedynym nowym akcentem jaki dodałam do kostiumu był piracki kapelusz, który zresztą jest bardzo twarzowy :D i mi się podoba!

fot. źródła własne

Wieć po tym jak przeszliśmy się "po wybiegu" i daliśmy każdemu okazję, aby zobaczył nasz kostium :-D dalej udaliśmy się w stronę Mission - mojej ulubionej dzielnicy barów i restauracji. Wieczór był super udany, jednak dla mnie skończył się dość prędko, gdyż cały czas miałam w głowie świadomość, że rano muszę wstać do szkoły!! I dzielnie wstałam, na szczęście!

fot. źródła własne

A wczoraj bardzo fajna, spontaniczna impreza na Marinie, kolejnej dzielnicy San Francisco. Rok temu na Orientation czyli 3-dniowym szkoleniu pod Nowym Jorkiem dla wszystkich Au Pair in America - poznałam dwie dziewczyny, które tak samo jak ja rozpoczynały swój american dream. Obie, zakochane w Ameryce, zdecydowały się przedłużyć swój pobyt w programie na kolejny rok. Obie też zdecydowały się spędzić drugi rok z nową host family, co zaowocowało przyjazdem do Californii. I wczoraj właśnie się spotkałyśmy na babskim wieczorze w jednym z klubów z zamiarem przetańczenia całej nocy. Co też uczyniłyśmy! Bardzo fajna, spontaniczna impreza!


fot. źródła własne

Ogólnie jestem zadowolona z życia :D czas leci jak oszalały, ale jest fajnie ;-)