czwartek, 29 maja 2014

WŁOSKA NIEDZIELA!

Niedzielne popołudnie spędziłam w świetnym towarzystwie! Moja włoska koleżanka Valentina zapoznała mnie ze swoimi włoskimi przyjaciółmi i w taki oto sposób miałam swoją pierwszą włoską niedzielę! A jakaż ona okazała się fajna, sympatyczna i przepełniona włoską energą!! Była bardzo ładna pogoda więc około godziny 11 wybraliśmy się na małą przejażdżkę w okolice położone po drugiej stronie Golden Gate Bridge. W związku z tym, że był to długi weekend, ruch samochodowy w SF był ogromny! Wydostanie się z miasta, co jest równoznczne z przejazdem przez GGB, graniczyło niemalże z cudem! Zajęło nam jakąś godzinę o ile nawet nie dłużej! Ale nikomu to nie przeszkadzało, gdyż my tego dnia, dosłownie 'woziliśmy się' kabrioletem!! Hahahaha zabawa była przednia! Głośna muzyka, śpiew i krzyki - ach ten włoski temperament!!

Z Valentiną, fot. źródła własne

Golden Gate Bridge, fot. źródła własne

Gdy w końcu udało nam się przekroczyć GGB udaliśmy się w kierunku Point Bonita Lighthouse czyli do latarni morskiej. Jest ona położona bardzo blisko Sausalito - malowniczej turystycznej miejscowości, która była kolejnym przystankiem na naszej niedzielnej mapie. Okolice Bay Area są naprawde bardzo piękne. Widoki, jakie można tu oglądać należą do tych, o których szybko zapomnieć się nie da! Więc jak jako Au Pair in America mieszkająca w najpiekniejszym mieście na świecie! - mam to szczęście, że mogę oglądać je codziennie, a przez to utrwalać w pamięci :-D.

fot. źródła własne

fot. źródła własne

Point Bonita Lighthouse jest częścią Golden Gate National Recreation Area i jest ciągle aktywną latarnia morską dostępną do zwiedzania dla turystów. Więc nam w niedzielę udało się zobaczyć jak latarnia morska wygląda od środka! Oczywiście po drodzę do latarni i z latarni było dużo śmichu, wygłupów i radości. Włosi są bardzo serdeczni, głośni i żywiołowi! Przez co cały dzień nie miałam okazji się nudzić!
Po zwiedzaniu latani wybralismy się na lunch do Sausalito. Zamówiliśmy przepyszną pizzę i zimne piwo! Oczywiście siedząc na świeżym powietrzu, w słońcu, dopiero wieczorem zauważyłam, że moja twarz jest cała czerwona i wygladam jak lobster! Ale to nic bo dzień miałam naprawdę bardzo udany!

Point Bonita Lighthouse, fot. źródła własne

fot. źródła własne


piątek, 23 maja 2014

KONCERTOWO!

Kiedy chodziłam do liceum byłam jego wielką fanką. Chyba zresztą jak każda małolata. Wzdychałam do plakatów z jego podobizną, a i serce łomotało jak oszalałe gdy w telewizorze, na muzycznym kanale puścili jego piosenkę :-D! Do dzisiaj lubię sobie włączyć i przesłuchać takie hiciory jak 'Belive in me', 'Again', 'I belong to you' czy 'Fly away'. Tak, tak, tak mówię o szalenie przystojnym Lennym! W tym tygodniu spotkała mnie ogromna i wspaniała niespodzianka! Od swojego znajomego dostałam wejściówkę na koncert Lenego Kravitza oraz zespołu Imagine Dragons. Jeśli ktoś nie wie, to ci ostatni są sławni dzięki ich przebojowi 'Radioactive'! Ja o istnieniu tego zespołu dowiedziałam się dzięki mojej 13-letniej Emmie, która utwór ten ma na swojej play-liście z ulubionymi kawałkami!

 fot. źródła własne

Całą środę byłam ogromnie przeszczęśliwa i podekscytowana! Wieczorem po obiedzie z moją host family udałam się do AT&T Parku gdzie odbywał się oczekiwany przez mnie event. Lenny grał jako pierwszy! Nadal dobrze wygląda skubany, jednak widać że się chłopak troszeczkę postarzał! Hahaha! W końcu nie ma co się dziwić, ja też nie młodnieję, :P. Czas pędzi jak oszalały! W każdym razie nawet jako prawie 50 latek - urodziny za 3 dni! - ciągle wygląda świetnie, a co najważniejsze tak samo dobrze śpiewa!

fot. źródła własne

 fot. źródła własne

Imagine Dragons też dali niezły popis. Nawet zaśpiewali słynne 'With or without you' zespołu U2. Ogólnie mówiąc zabawa była przednia i koncert śmiało mogę zaliczyć do bardzo udanych!! 

Coraz wiekszymi krokami zbliżają się wakacje!! Hurra! Przyszły tydzień jest ostatnim szkolnym tygodniem dla mojej Emmy. Pamiętam jak przyjechałam do SF w zeszłym roku w okresie wakacji. Jakby to było wczoraj! A to już prawie rok. 

Ciągle jestem w trakcie planowania swojego urlopu! Już wiem, że jedziemy z Agą do NYC, Bostonu, Philadelphii i Washington D.C. Zwiedzanie West Coast nie jest jeszcze przeze mnie 'ogarnięte'. Ale pracuję nad tym! Chcę jak najwięcej zobaczyć, przeżyć jak najwięcej przygód! Chcę aby był to świetnie spędzony czas pełen szczęścia i radości! I taki też będzie!

sobota, 17 maja 2014

SWEET, SWEET LIFE!

Więc dzisiejsza sobota jest dla mnie sobotą pracującą. Na szczęście moje dzieci są najlepszymi dzieciakami na świecie, więc praca jako Au Pair in America w domu mojej host family jest najprzyjemniejszą pracą na świecie! I za to jestem codziennie wdzięczna!

Bay Bridge, fot. źródła własne

W tym tygodniu znowu mieliśmy lato w mieście! Temperatura sięgała do 30 stopni! Upał! Ale oczywiście przyszedł weekend więc zrobiło się zimno i wietrznie :-D 

W tym tygodniu w środę wybrałam się w odwiedziny do mojego kolegi do Oakland, a dokładniej do West Oakland. Do Oakland prowadzi Bay Bridge, można tam dotrzeć samochodem bądź korzystając z transportu miejskiego. Bart - specjalny rodzaj metra doprowadził mnie do miejsca docelowego.

fot. źródła własne

Mój kolega Younis pochodzi z Egiptu. Tak jak wiele innych osób przyjechał do Północnej Kalifornii aby kontynuować tu swoje studia. Chyba jednak więcej osób przyjeżdża tu do pracy, zwłaszcza ludzi specjalizujących się branży IT. Z Younisem poznaliśmy się na początku tego roku w San Francisco, które, jak już kilkakrotnie wspominałam, jest miastem wielokulturowym i to niewątpliwie jest jego ogromny urok! Tak z czasem narodziła się fajna przyjaźń, która trwa i mam nadzieję trwać będzie! Jednak z racji tego, że Younis studiuje w Oakland, tam właśnie się przeprowadził. Dla mnie jest to dobra okazja by pozwiedzać nowe tereny! Muszę jednak dodać, że mimo, że jest to inne miasto połączenie komunikacyjne jest bardzo dobre więc do Oakland można się dostać bardzo szybko i bez kopotów. Zajmuje to około dziesięciu minut wyjeżdżając z downtown. Not too bad.


fot. źródła własne

Niestety, ale West Oakland jest dość niebezpieczną dzielnicą, na której czasem dochodzi do prawdziwych strzelanin, z których poniekąd słynie Ameryka, :P. Jednak dom, w którym mieszka Younis jest przeuroczy i jedyny w swoim rodzaju! Jego mieszkańcy są ludźmi, którzy cenią sobie naturalne i zdrowe produkty stąd w małym ogródku hodują własne warzywa. Mają też.... uwaga, uwaga... kaczki! I dzięki temu swoje własne jajka. A do tego dwa piękne psy! Jedne jest mieszanką labradora, a drugi to najpiękniejszy na świecie haski! Dwa cudowne, słodkie psiaki Śmieję się, że mają oni swoją maleńką farmę w środku miasta :-D Uwielbiam to miejsce, ten klimat! Dlatego staram się zaglądać tam jak najczęściej :-)

fot. źródła własne

W Ameryce mieszkam już dokładnie 11 miesięcy! WOW!! Za miesiąc, w moje pierwsze amerykańskie urodziny czyli dokładnie rok od momentu, w którym wylądowałam na amerykańskim kontynencie :-D, spotkam się z moją Siorką Agnieszką. Jestem szalenie podekscytowana i nie mogę się doczekać! I ciągle, ciągle planuję nasz wspólny miesiąc ;-)!!

piątek, 9 maja 2014

ZOO-BACZ ŻYRAFA!

Już prawie wyzdrowiałam! Jeszcze od czasu do czasu można usłyszeć mój kaszelek, ale ogólnie organizm jest coraz silniejszy. Dlatego też dziś wróciłam do biegania po prawie 1,5 tygodniu przerwy! Przyznam szczerze, że już za tym tęskniłam i strasznie się cieszę, że w końcu mogłam wrócić do swoich treningów.

fot. źródła własne

fot. źródła własne

fot. źródła własne

Moje amerykańskie małe i duże przygody trwają. Wczoraj wybrałam się do ZOO :-D. Ostani raz w zoo byłam chyba w szkole podstawowej albo gimnazjum. Pojechaliśmy wtedy na klasową wycieczkę do ogrodu zoologicznego w niemieckim Ueckermunde. Było to tak dawno, że nawet nie pamiętam kiedy dokładnie. Lata lecą zaskakująco szybko!! Dlatego, aby przypomnieć sobie jak wyglądają zwierzęta :D oraz poczuć się znowu jak dzieciak, wraz z koleżankami wybrałyśmy się do ogrodu zoologiczngo w San Francisco! Raz w miesiącu wstęp do zoo jest bezpłatny dla mieszkańców miasta. I tak było właśnie wczoraj! Nie ukrywam, że właśnie stąd wzięło się nasze zainteresowanie zoologiczną przygodą! Bo po co przepłacać skoro można bawić się za darmo? ;-) Lubię to w tym mieście, że jest kilka dni w miesiącu, w których można za darmo zwiedzać muzea oraz inne miejsca kulturalnej i nie tylko rozrywki! 

fot. źródła własne

fot. źródła własne

Tym oto sposobem spotkałam się z żyrafami, gorylami, zebrami, lwami, niedzwiedziami, koalami, flemingami i innymi zwierzętami! Wszystkie one były na swój posób niesamowite i piękne. Każde ma coś w sobie. Jednak trochę mi ich szkoda, że nie mogą żyć w swoim naturalnym środowisku przez to, że są wystawione na pokaz dla człowieka. Ale jak wiadomo, wszystko ma swoje plusy i minusy. Ale zwierzaki wydawały się też trochę rozleniwione w tych swoich klatkach i zagrodach. Może przez to, że było około południa gdy spacerowałyśmy po zoo, więc jak wiadomo jest to czas na odpoczyek i drzemkę ;-D

fot. źródła własne

fot. źródła własne

Strasznie się cieszę, że dziś jest piątek i właśnie zaczynam weekend. W końcu będę mogła pospać dłużej niż do 6:20. Dziś jest mój leniwy piątek, bez imprezy, bez spotkań ze znajomymi, piątek tylko dla mnie. Czasem potrzeba chwili spokoju i odosobnienia. :-)

sobota, 3 maja 2014

SŁOŃCE, LATO, PLAŻA!

Zachorowałam :( Przeziębienie rozłożyło mnie na łopatki. Bolesny kaszel, problemy z oddychaniem, ból w klatce piersiowej, zakatarzony nos - właśnie to wszystko dopadło mnie w tym tygodniu! A ten oto tydzień był najcieplejszym tygodniem w San Francisco w 2014 roku! Piękna, słoneczna pogoda! W środę było 28 stopni! Naprawdę, latnia pogoda w San Fran należy do rzadkości. I tak właściwie, to dzięki temu mi przypomniała się Polska i polskie lato. Czas, kiedy rano człowiek wstaje z łóżka i jest ślicznie ciepło. Kiedy śpi się w nocy przy otwartym oknie, a i tak wydaje się być za gorąco! Kiedy jest tak słodko, kolorowo i jasno, aż chce się żyć! I ten letni zapach!

Baker Beach, fot. źródła własne

No więc tak było przez czterny dni, gdy ja chodziłam wszędzie z zakatarzonym nosem. Wczoraj natomiast wstałam, i gdy zobaczyłam słońce pomyślałam: o, fantastycznie, kolejny piękny dzień! Więc w krótkich shortach i koszulce wybrałam się odprowadzić dziewczyny do szkoły. Błąd! Jak to bywa w tym cudownym w każdym calu mieście - słońce wcale nie oznacza ciepłej pogody! I wczoraj właśnie znowu dałam się oszukać! Mimo słońca było zimno, i gdzieniegdzie nad miastem można było zobaczyć znany i nie-lubinay fog... ah! Tak oto pogoda bawi się z nami w kotka i myszkę ;-) Ale po raz kolejny odkryłam plus bycia Au Pair in America! Czas wolny w ciągu dnia!! Ja miałam wolne i mogłam spokojnie, na naszym tarasie czytać książkę w pełnym słońcu! Dodatkowo złapałam troszkę opalenizny. Niestety, część moich znajomych w San Fran, którzy pracują w biurach, takiej możliwości nie miała i tego właśnie mi zazdrościła! Jak dobrze być operką!! ha-ha-ha!!

Baker Beach, fot. źródła własne

I tak oto w środę w najcieplejszy dzień pełna obaw czy mój stan zdrowia się nie pogorszy! Zaryzykowałam i wybrałam się na plażę! Baker Beach bo o niej mowa jest jedną z popularniejszych plaż w SF. Było bardzo gorąco, już nie wspomne o piasku, który po prostu parzył w stopy! Powiewał co prawda lekki wiaterek, dzieki któremu można było obserowawać fale na Pacyfiku. Ale woda  jak zwykle była lodowata :-D

Baker Beach, fot. źródła własne

Na szczęście moje zdrowie się nie pogorszyło! Co więcej, z każdym dniem się polepsza!