piątek, 27 lutego 2015

FEAR IS A PRISON.

W tym tygodniu ciąg dalszy zwiedzania mojego ulubionego miasta na świecie i wszystkich atrakcji znajdujących się w jego pobliżu. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że mowa oczywiście o San Francisco! Bardzo długo zbierałam się do tej wycieczki, aż w końcu decyzja zapadła, bilety zostały kupione i w poniedziałek razem z dwoma innymi Polkami udałyśmy się na wycieczkę do jednego z najbardziej znanych więzień na świecie i chyba najsłynniejszego w Ameryce mianowicie Alcatraz

fot. źródła własne

fot. źródła własne

Alcatraz jest wyspą w Zatoce San Francisco na której to właśnie znajduje się nieczynne już więzienie o zaostrzonym rygorze działające w latach 1934-1963. W więzieniu przetrzymywani byli najwięksi  i najgroźniejsi przestępcy Ameryki między innymi Al Capone. Początkowo Alcatraz było więzieniem wojskowym, które następnie, ze względu na odizolowanie od lądu i skalisty teren wyspy, przekształcono w najlepiej strzeżone więzienie w Ameryce. Większość więźniów była mordercami albo złodziejami napadającymi na banki. Strażnicy pracujący w więzieniu byli wyszkoleni jedynie do pilnowania skazanych i utrzymywania porządku, a nie do przeprowadzania procesu resocjalizacji. To zagadnienie jest dla mnie dość interesujące ze względu na to, że sama studiowałam resocjalizację i jakieś 10 lat temu moim marzeniem było zostać policjantką! :-D Jak widać system penitencjarny wyglądał zupełnie inaczej niż wygląda obecnie. 

fot. źródła własne

fot. źródła własne

Wycieczki do Alcatraz odbywają się w ciągu dni i w nocy. Te nocne podobno są o wiele ciekawsze, jednak bilety na nie trzeba wykupić na długo wcześniej gdyż cieszą się ogromnym zainteresowaniem. Z tego powodu, wraz z innymi turystami, wybrałyśmy się do lochów w ciągu dnia. Pogoda była słoneczna, ale wiał zimny, nieprzyjemny wiatr. I pomyślałam sobie wtedy, jakim cudem skazani w ogóle wpadali na pomysł ucieczki i wskakiwania do tej nieprzyjemnie i okropnie lodowatej wody! No, ale czego nie robi się dla wolności! W ciągu 29 lat funkcjonowania więzienia zanotowano 14 prób ucieczek. Jedną ze słynniejszych ucieczek była ucieczka trzech więźniów: Franka Morrisa oraz dwóch braci Johna i Clarence'a Anglinów. Oficjalnie więźniowie zatonęli, ale wielu ludzi wierzy, że wciąż żyją w ukryciu. Ucieczka ta urosła do rangi jednej z najbardziej znanych i wciąż nierozwiązanych historii kryminalnych USA.

fot. źródła własne

fot. źródła własne

Wycieczka do Alcatraz okazała się bardzo ciekawa i interesująca. Gdy już odpływaliśmy poszłam na górny pokład naszego ferry, aby zrobić zdjęcie więzienia z oddali. I, pozwolę sobie tu troszeczkę pofilozofować, przyszło mi na myśl, że każdy z nas ma jakieś swoje własne więzienie. A myśląc o nas, dzewczynach, które chcą zostać au pair, najczęściej takim więzieniem jest strach. Strach przed tym, co się wydarzy w Ameryce, czy sobie poradzę, czy mój angielski jest wystarczająco dobry, czy dzieci mnie polubią, czy będę tęsknić, czy podołam nowemu zadaniu. Oddalając się od Alcatraz i przybliżając do SF pomyślałam, że tak samo jest z przyjazdem tutaj. Im bliżej naszego marzenia jesteśmy, tym strach robi się mniejszy, i nasze prywatne Alcatraz maleje i oddala się. Dziewczyny, bądźcie odważne! Zostańcie Au Pair in America i przeżyjcie przygodę swojego życia!

fot. źródła własne

fot. źródła własne

niedziela, 22 lutego 2015

ODKYWANIE AMER... SAN FRANCISCO NA NOWO!

Mijający tydzień okazał się dla mnie bardzo łaskawy. Dzięki temu, że mój host dad był na urlopie i stwierdził, że chce spędzić czas ze swoimi córkami, ja dostałam w prezencie praktycznie cały tydzień wolnego. Była to bardzo miła niespodzianka, która mnie mega ucieszyła. Z tego też powodu postanowiłam nie marnować czasu i... pozwiedzać San Francisco! Jednak tym razem zapuściłam się w miejsca, gdzie jeszcze nigdy nie byłam, a zawsze chciałam się wybrać tylko, jak zwykle, 'coś' stało na przeszkodzie.

fot. źródła własne

fot. źródła własne

Na początek postanowiłam zobaczyć 'pewne' schody! U kilku znajomych na Facebooku widziałam zdjęcia z pięknie ozdobionych mozajkowych schodów i sobie pomyślałam, że też muszę je znaleźć i strzelić kilka pamiątkowych fotek. Więc przeszperałam internet, znalazłam adres i wyruszyłam z lustrzanką na ramieniu. Hidden Garden Steps jest to projekt artystyczny. Katalizatorem do rozpoczęcia projektu była chęć i próba zatrzymania robienia na schodach graffitti oraz ich zaśmiecania. I w taki oto sposób powstały piękne mozajkowate schody, które zamieniły się w publiczną przestrzeń artystyczną zamiast zwykłe, paskudne śmietnisko. Efekt jest faktycznie oszałamiający! Bardzo fajny pomysł skierowany przeciwko wandalizmowi!

fot. źródła własne

fot. źródła własne

Moim kolejnym przystankiem była dzielnica Mission, ale tym razem zapuszczenie się w jej dalsze zakamarki niż zazwyczaj. Mission jest pełne moich ulubionych barów i restauracji. Mission District stanowi kuszącą mieszankę kutur, ale jest to  przede wszystkim dzielnica latynoamerykańska pełna ludności z Ameryki Środkowej i Południowej, która zasiedliła te tereny dawno temu. Jest tu pełno latynoskich straganów i kawiarenek z pyszną kawą, a wszędzie słychać język hiszpański. W dzielnicy Mission znajdują się bardzo wiele instytucji kulturalnych i artystycznych społeczności latynoamerykańskiej. I co każdemu rzuca się w oczy, jest pełno Murali namalonaych na ścianach budynków mieszkalnych, sklepach, płotach. Dodaje to tej dzielnicy niepowtarzalnego uroku. I właśnie wczoraj postanowiłam wybrać się do najbardziej znanego miejsca z Muralami mianowicie Balmy Street Murals. Jest to aleja z przepięknymi muralami obrazującymi ludność latinoamerykańską i jej problemy, gdzie za każdym muralem kryje się jakaś historia. Bardzo pięknie i kolorowo, często także ironicznie pokazana jest kultura latynoamerykańska, ale i nie tylko. Miejsce, które bardzo polecam. Osobiście byłam zachwycona i mam zamiar się wybrać tam jeszcze kilka razy, aby bardziej zgłębić te tereny i poznać ich historię!

fot. źródła własne

fot. źródła własne

fot. źródła własne

Okazuje się, że mieszkam w San Francisco już ponad 1,5 roku, a jest jeszcze od groma miejsc, których nie widziałam, i historii, których nie poznałam, a które za tymi miejscami się kryją. Za każdym razem, gdy odkrywam coś nowego potwierdzam swoje pozytywne przekonanie na temat tego, ukochanego memu sercu miasta. Jest ono tak szalenie różnorodne, bogate kulturowo, a zarazem tak śliczne, gdziekolwiek się nie spojrzy. Uwielbiam je i to się chyba nigdy nie zmieni. Dziękuję Ci programie Au Pair in America, że dzięki tej super przygodzie znalazłam miejsce swojego życia!! ;-)

fot. źródła własne

fot. źródła własne

fot. źródła własne

niedziela, 15 lutego 2015

;-)

Siedzę sobie właśnie na tarasie z komputerem na kolanach i piszę tę notkę. Na dworze jest 25 stopni i trudno uwierzyć, że to połowa lutego, a nie środek lata! Widok na San Francisco jak zwykle oszałamiający! Niebo niebieskie, ptaki śpiewają a mi niczego więcej do szczęścia nie potrzeba! ;-)

fot. źródła własne

Weekend mija mi bardzo przyjemnie. Do jedenj z moich koleżanek przyjechała z Polski w odwiedziny mama więc w piątek zabrałyśmy ją na wycieczkę po klubach aby pokazać jej jak wygląda night life w San Francisco. Wszystkie bawiłyśmy się bardzo dobrze! A swoją drogą to trochę jej zazdroszczę, że po ponad roku czasu w końcu spotkała się ze swoją mamą! Pamiętam jak przyjechała do mnie siostra w odwiedziny. Jak ją zobaczyłam na lotnisku w Nowym Jorku łzy wzruszenia popłynęły same. I mimo, że miałam chwile, w których niejednokrotnie chciałam ją odesłać do Polski, to jednak, gdy nadszedł ten dzień, kiedy faktycznie musiała wyjechać, żal ścisnął za serducho! Więc niech się dziewczyny cieszą swoją obecnością! A wczoraj impreza urodzinowa innej koleżanki Polki dała mi do myślenia, że każdego dnia mam jakiś powód i okazję do świętownaia :D Jutro na przykład będę świętować Presidents Day! I fakt, że mam wolne i nie musze pracować! ;-) No musze przyznać, że życie mnie rozpieszcza i traktuje łaskawie!

fot. źródła własne

Powoli planuję swoje wakacje, które zaczynm 28 marca. Będę miała dziewięć dni wolnego i chciałabym je maksymalnie wykorzystać. Tym razem zdecydowałam się polecieć do Miami na Florydę, ale także odwiedzić kalifornijskie San Diego. Będzie więc bardzo plażowo i rekreacyjnie! Natsawiam się na kompletny relaks i odpoczynek! I naprawdę już się nie mogę doczekać wyotu!! Jest tyle miejsc w Stanach które chciałabym jeszcze zobaczyć! I zobaczę! Bo jak wiadomo chcieć to móc! Jednak bardzo żałuję, że program Au Pair in America trwa maksymanie dwa lata. Powinien trwać co najmniej pięć :D A nawet więcej!! Ja z radością bym skorzystała z tej możliwości!

poniedziałek, 2 lutego 2015

SAILING I STYCZNIOWE NOWOŚCI!

I kto by pomyślał, że styczeń minie tak szybko. Sama nie wierzę, że już wczoraj zawitał do nas luty! Czas leci stanowczo za szybko. To, co mnie cieszy to fakt, że jest zima, a do San Francisco wróciło lato!! Pogoda jest przepiękna! Wczoraj przebiegłam się po Golden Gate Parku, zakańczając swój run na Ocean Beach. No cudownie było, słonecznie, pełno ludzi, chcących wykorzystać ten piękny dzień na chillout i relaks. Usiadłam na murku i obserwowałam bawiące się dzieci, biegające psy, ludzi spędzających miło czas. Bardzo fajny moment, który, myślę, na długo zostanie w mojej pamięci.

fot. źródła własne

A nowości są takie, że przygotowuję się do half maratonu! Już 22 marca, w Oakland pobiegnę w swoich pierwszych zawodach na 21 kilometrów! Jak to się wszystko zmienia! Jeszcze półtora roku temu nieznosiłam biegania, a już za miesiąc będę uczestniczła w półmaratonie. Fajnie, jestem z siebie dumna! No, ale też dzięki mojemu nowemu wyzwaniu muszę więcej, częściej i dłużej biegać! Co też czynię od początku stycznia ;-)

fot. źródła własne

Tak jak już wspomniałam, w San Francisco od jakichś dwóch tygodni utrzymuje się piękna, słoneczna letnia pogoda. Dzięki tej cudownej aurze, mój kolega zprosił mnie na wspólny sailing z jego znajomymi z pracy. Świetnie było! Słonecznie, ciepło, totalny chillout. Swój rejs zaczeliśmy przy Pier 39, miejscu znanym chyba wszystkim turystom. Następnie udaliśmy się w kierunku Alcatraz, aż przekroczyliśmy Bay Bridge, po to by następnie zawrócić. Piękne widoki na San Francisco widziane z Oceanu. Dużo frajdy i śmiechu. Jeden z lepszych dni, nowego 2015 roku.

fot. źródła własne

Więć muszę przyznać szczerze i z radością, że życie nadal mnie rozpieszcza i jest dla mnie bardzo dobre i łaskawe! Co jedynie cieszy! W styczniu moja Emma obchodziła swoje 14 urodziny!! Katie już w kwietniu skończy 6 lat. A przecież jeszcze tak niedawno jedna miała 12 a druga 4 lata. Z radością obserwuję jak obie się zmieniają, dojrzewają, rosną. Emma dorasta, robi się pannicą. Już nie tylko chce kupować książki do czytania, ale także mnóstwo nowych ubrań. I to jest nowość w jej życiu! :P Katie jest jeszcze zabawniejsza, a humor jedynie jej się  wyostrza. Jest już taka wysoka To nie ta sama mała dziewczynką, którą była jak tu przyjechałam. Obie się zmieniają, a ja razem z nimi. Niestety czas dla mnie się też nie zatrzymał i 26 lat też już nie mam! Ale jakoś dobrze mi z tym i z wszystkimi zmianami, jakie zaszły w moim życiu odkąd zostałam Au Pair in America!

Bardzo też się cieszę, że moja koleżanka ze studiów zdecydowała się zostać Au Pair in America i w zeszłym tygodniu wylądowała w Ameryce! Wiolu! Życzę Ci wspaniałej przygody z dzieciakami i innymi operkami w USA! Obiecuję, że będzie fajnie! Korzystaj! A Wy dziewczyny, na co jeszce czkeacie? ;-)