piątek, 24 stycznia 2014

I HAVE A DREAM!

W każdy trzeci poniedziałek stycznia Amerykanie obchodzą Dzień Martina Luthera Kinga. Dla większości osób jest to dzień wolny od pracy. W tym roku i ja należałam do tej szczęśliwej większości i byłam zwolniona z obowiązku świadczenia pracy jako Au Pair in America :P! Więc ostatni poniedziałek był dniem upamiętniającym tego wybitnego człowieka, laureata pokojowej Nagrody Nobla, który walczył o zniesienie dyskryminacji rasowej. Pamiętam jak w zeszłym roku na jednych z zajęć języka angielskiego w City College of San Francisco nasza nauczycielka postanowiła przeanalizować z nami popularne przemówienie tego wybitnego działacza na rzecz równouprawnienia, mianowicie: "I have a dream". Przemówienie to jest uznawane za jedno z najwybitniejszych w historii, a King wygłosił je w Waszyngtonie wcale nie tak dawno bo w 1963 roku. 

fot. źródła własne

Natomiast ja, korzystając z dnia wolnego postanowiłam odwiedzić Stanford University. Tak się złożyło, że jestem w trakcie czytania książki psychologicznej, której autorka jest profesorem na tym Uniwersytecie. I jest to takie fajne uczucie, być tak blisko wiedzy dostępnej na cały świat, a odkrytej, zbadanej właśnie tutaj!

fot. źródła własne

Jak już kiedyś wspominałam, lata studenckie mam niestety już dawno za sobą. Jednak zawsze byłam dobrą uczennicą, a później studentką i przechadzając się po tym pięknym kampusie uniwersyteckim, gdzie naprawdę czuć było roztaczający się wszędzie zapach nauki, poczułam wstrętne uczucie zazdrości! Tak, gdybym miała okazję i możliwość nie zawahałabym się zostać studentką tego prestiżowego uniwersytetu. Przede wszystkim jest to bardzo dobra uczelnia, jedna z najlepszych na świecie. To jej absolwenci stworzyli takie firmy jak choćby Google, Nike czy Yahoo!. Kto wie, może gdybym miała szansę być studentką tego uniwerku dziś byłabym właścicielką jednej z nich albo jakiejś innej, równie znanej i dochodowej?! No co, wszystko jest możliwe!! :-D

fot. źródła własne

Kampus uniwersytecki, położony na bardzo malowniczym terenie jest po prostu ogromny! Jest to praktycznie małe miasteczko uniwersyteckie gdzie znajduje się wszystko: wydziały, biblioteki, sklepy, kościół, domy studenckie, parki, a nawet wypożyczalnie rowerów. Widziałam bardzo wielu studentów poruszających się na rowerach na terenie kampusu. Fajna sprawa! No i oczywiście, jako, że Uniwersytet znajduje się w Kalifornii, studenci mają ekstra pogodę zapewnioną przez cały rok! I tego też można im zazdrościć! Choć z drugiej strony nie jestem taka pewna czy słoneczne dni sprzyjają nauce :-D.

fot. źródła własne

Niestety, z powodu święta wiele obiektów na terenie uniwersytetu było zamkniętych jednak i tak udało mi się dużo zobaczyć. I jestem pod ogromnym wrażeniem! Jest to piękne miejsce i naprawdę byłabym mega szczęśliwa gdybym miała okazję poznawać świat nauki właśnie tutaj. Może jeszcze nie wszystko stracone?! I know, I have a dream... :-D


fot. źródła własne

2 komentarze:

  1. hej:) mam do Cb male pytanka jesli nie masz nic przeciwko :) kiedy zostala otwarta Twoja aplikacja i po jakim czasie znalazlas swoja perfect family? zamierzasz zostac na drugi rok ?
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. przynzam szczerze, że nie pamiętam kiedy dokładnie została otwarta moja aplikacja. wydaje mi się, że było to jakoś w lutym. natomiast w okolicy Wielkanocy miałam już rodzinę. więc u mnie rozegrało sie to w miarę szybko.

    tak, intensywie myślę o tym, aby zostać w SF dłużej. zobaczymy co z tego wyniknie ;-)

    OdpowiedzUsuń