Sama nie mogę uwierzyć w to, że jedna trzecia mojego pobytu już
za mną. W poniedziałek minęły dokładnie 4 miesiące od kiedy zamieszkałam w San
Francisco. Potwierdza się stara prawda, że czas szybko leci. Kiedy to minęło?
Nie wiem. Ale wiem, że nie mogę pozwolić sobie na marnowanie czasu, że chcę
czerpać garściami z tego, co mnie tu spotyka, że pragnę wykorzystać dany mi
czas najlepiej, jak tylko potrafię! By
na sam koniec za słynną Ediht Piaf czy za naszą rodowitą Edytą Geppert zaśpiewać: nie
żałuję... I tak właśnie śpiewam codziennie, bo było warto podjąć
tę decyzję ;-)
fot. źródła własne |
Z perspektywy zawsze widać najlepiej więc może warto
przyjrzeć się mojemu pobytowi przez pryzmat 4 miesięcy, które minęły
bezpowrotnie odściskując na mnie swoje piętno. Bo niezaprzeczalnie moja amerykańska
przygoda wywiera na mnie duży wpływ. I nie tylko dlatego, że powiększa się moje
doświadczenie w pracy z dziećmi.
Chodzi o skutki uboczne jakie niesie za sobą uczestnictwo w programie Au Pair in America. I szczerze powiedziawszy, owe skutki są bardzo pozytywne.
Chodzi o skutki uboczne jakie niesie za sobą uczestnictwo w programie Au Pair in America. I szczerze powiedziawszy, owe skutki są bardzo pozytywne.
Człowiek zaczyna dostrzegać zmiany, które zachodzą przede
wszystkim w nim samym. Nagle zaczynasz rozumieć, że jesteś odważna bo
wyjechałaś sama w daleki świat nie będąc pewna niczego, co może Cię tu spotkać.
A skoro jesteś odważna to świat należy do ciebie! I to dopadające mnie czasami
uczucie: ‘ooooo mogę wszystko’ jest naprawdę fajne ;-)
Zaczynasz dostrzegać, że z każdym dniem coraz bardziej
rozumiesz ludzi. I wcale nie dlatego, że twój zmysł psychologiczny się rozwija
(choć też tak może być ;-)), ale dlatego, że z angielskim wchodzisz na wyższy level.
Bo fajnie jest rozumieć, co drugi człowiek do ciebie mówi. A ja mam jeszcze to
szczęście codziennie uczęszczać na darmowy, dwugodzinny kurs języka angielskiego w City College of San Francisco.
Czyż nie jest to super sprawą? Możliwością, z której grzechem byłoby nie skorzystać?
Czyż nie jest to super sprawą? Możliwością, z której grzechem byłoby nie skorzystać?
fot. źródła własne |
Zauważasz, że to, co kiedyś oglądałaś tylko na filmach albo
w internecie, znajduje się tuż za drzwiami twojego domu. Jest osiągalne, nie
musi być już tylko snem, a co za tym idzie, zaczynasz pozwalać sobie na
myślenie, że może faktycznie wszystko jest możliwe? Że marzenia się spełniają.
Trzeba tylko chcieć. Podjąć decyzję, spakować walizki i ruszyć w drogę. Mimo
lęku, mimo obaw. Bo uświadamiasz sobie, że strach ma tylko wielkie oczy. A ta wiedza pozwala ci z każdym dniem robić
nowe rzeczy, kroczyć odważnie naprzód.
fot. źródła własne |
I co najlepsze, uświadamiasz sobie, że żyjesz! Codzienne,
normalne rzeczy odkrywasz na nowo! Że świetnie radzisz sobie w nowych
okolicznościach, z daleka od domu, wśród nowych ludzi i w dodatku robisz to
sama! I to jest jedno z fajniejszych uczuć na świecie! ;-)
fot. źródła własne |
Sliczne zdjecia :)
OdpowiedzUsuńPS: nie potrzebuje ktos au pair z twoich okolic ?
z góry dziekuje za odpowiedz :)
niestety nie znam rodzin poszukujących au pair.
OdpowiedzUsuń