czwartek, 3 października 2013

TRUDNE DOBREGO POCZĄTKI

Gdy trzy miesiące temu pełna lęku, obaw i wątpliwości stawiałam swoje pierwsze kroki na amerykańskim kontynencie, jeszcze nie wiedziałam, że przyszłość okaże się dla mnie bardzo łaskawa. Powtarzałam w głowię jak mantrę: dziewczyno, do odważnych świat należy! Jednak mimo wszystko chciało mi się płakać, a kłębiące się myśli nie dawały spokoju: co ty właściwie robisz? Po co Ci to? Jesteś sama jak palec, jak ty sobie poradzisz? Jednak było już za późno.

Zdecydowałam się postawić wszystko na jedną kartę. Zrezygnowałam z pracy, postanowiłam na rok zostawić wszystko co znam i kocham: rodzinę, chłopaka, przyjaciół. Zebrałam w sobie całą odwagę, tylko po to, aby umówić się na najważniejsze spotkanie, spotkanie face-to-face z przygodą mojego życia. Wiedziałam gdzie jadę i po co, ale nie miałam żadnej gwarancji, że mój amerykański sen nie okaże się koszmarem.

Ale wracając do początku:
jak zwykle wszystko stało się za sprawą  przypadku (choć przypadki nie istnieją;-)), kiedy to pewnego jesiennego dnia zeszłego roku w ręce wpadła mi broszura informacyjna Au Pair in America krzycząca do mnie: przeżyj przygodę swojego życia! ZAKOCHAJ SIĘ W AMERYCE! Wtedy pierwszy raz pomyślałam sobie: a dlaczego nie?! Przecież od zawsze miałam w głowie 'California dreaming'! Czemu nie spróbować? Czas leci jak szalony, za rok kończę 27 lat! To ostatnia szansa! Jak nie teraz, to nigdy.

Zaryzykowałam.

Pół roku później znalazłam swoją wymarzoną, idealnie dopasowaną ‘host family’: mama, tata i dwie córki. Jednak wtedy była to jeszcze jedna wielka niewiadoma: czy dziewczynki mnie polubią? Czy będzie mi się dobrze z nimi mieszkało? Czy dam sobie radę? Czy faktycznie okażą się idealnie dopasowaną do mnie rodziną?

Mimo tych wątpliwości zdecydowałam się zostać Au Pair in America.

16 czerwca 2013 roku topiąc się we własnych łzach, pełna lęku obaw i wątpliwości wsiadłam do samolotu. Mój american dream stał się realny.

Dziś jest pierwszy czwartek października. I gdy w Polsce do okien zagląda złota jesień, do moich wkrada się słońce. Dziewczynki są w szkole, a ja korzystam z czasu wolnego i odpoczywam na balkonie podziwiając cudowny widok. Mieszkam w San Francisco, najpiękniejszym mieście jakie kiedykolwiek widziałam i jestem szczęśliwa. Wszystkie wątpliwości zniknęły, zastąpiła je radość, ciekawość i euforia!

Moje 'California dreaming', które przez kilka lat było tylko snem, trwa od trzech miesięcy.

;-)



 

szczęściem jest móc oglądać ten widok codziennie!


10 komentarzy:

  1. Zazdroszczę! :) też właśnie ubiegam się o wylot do Ameryki. Tylko przede mną prawo jazdy, nauka angielskiego itp.

    POWODZENIA!

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko, ale Ci zazdroszczę!
    Już od dłuższego czasu zastanawiam się nad takim wyjazdem, chciałabym przeżyć przygodę swojego życia dokładnie tak jak napisałaś. :) Ale w mojej głowie wiruje tysiące wątpliwości...
    Czy jestem na tyle odważna, aby zdecydować się na taki wyjazd?
    Czy poradzę sobie z językiem angielskim?
    Czy trafię do odpowiedniej rodziny?
    Czy będę w stanie się zaklimatyzować?
    Czy dogadam się z rodziną? I wiele, wiele innych...
    Dokładnie wiesz o co chodzi, bo z tego co piszesz miałaś identyczne odczucia.
    Teraz czytam ten post i zazdroszczę Ci jak nie wiem co! I jeszcze te piękne widoki za oknem! Matko!
    Dużo gadam na ten temat wśród znajomych, że bym chciała wyjechać, ale nie mogę się w sobie zebrać, żeby zacząć coś w tym kierunku robić. Jak to było w Twoim przypadku? Myślę, że najtrudniej zrobić ten pierwszy krok i potem już jakoś pójdzie... :) W dniu dzisiejszym możesz powiedzieć, że żałujesz czegokolwiek?
    Mam 23 lata, za 3 miesiące kończy mi się staż, nie poszłam na magisterkę, może to będzie odpowiedni czas, żeby zacząć się zastanawiać coraz poważniej nad wyjazdem?
    Fajnie, że zaczęłaś pisać bloga, na pewno będę Cię odwiedzać i dowiadywać się co u Ciebie słychać :)

    powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziewczyny!
    Swego czasu byłam jedną z Was więc wiem co to znaczy bać się wyjazdu. Ale jest tylko jedno rozwiązanie: musicie po prostu zrobić pierwszy krok, reszta przyjdzie sama!

    Gocholu nda odpowiadając na Twoje pytania: tak naprawdę żałuję tylko jednej rzeczy, że nie zdecydowałam się na taki wyjazd, gdy byłam młodsza. Mam koleżankę au pair, która obecnie ma 22 lata i jest to jej druga przygoda z Au Pair in America. Wcześniej, gdy miała 18 lat, opiekowała się dziećmi w Bostonie. Teraz jest w San Fran.
    Uwierzcie mi, jesteście na tyle odważne by zdecydować się na taki wyjazd! Poradzicie sobie z angielskim - tak naprawdę to jest najlepsza szkoła językowa, do jakiej możecie trafić ;-) Znalezienie odpowiedniej rodziny też jest możliwe bo ja na taką trafiłam ;-). Jest to naprawdę niezapomniana przygoda!

    Pamiętam jak mój host dad odbierając mnie z lotniska powiedział: Natalia to będzie naprawdę świetny rok. Ja oczywiście byłam przerażona tym, co mnie czeka, ale do dziś zapamiętałam to zdanie. Bo każdego dnia jest coraz lepiej i już myślę o tym (choć pewnie nie powinnam), że będę tęsknić gdy stąd wyjadę.
    Dlatego nie czekajcie, zróbcie ten pierwszy krok! Początki zawsze są trudne, ale warto!

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem w podobnej sytuacji tak jak ty:):) też "próbuję" znaleźć perfect match ale widze że nie jest to takie proste...niestety:) a ja po studiach siedze w domu i czekam, czekam...:) już sama nie wiem czy dalej czekać, czy już szukać jakiejś pracy...ehhh:)

    Zapraszam:)

    http://usalikeadream.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. ja też CI zazdroszczę, zabieram się za to od dobrego miesiąca, ale cały czas mam wątpliwości i opory, że nie dam rady, najbardziej boję się tego że trafię do rodziny z którą się nie dogadam. siedzę w domu nie mogąc znaleźć pracy i zastanawiam sie co dalej ze swoim życiem, chciałam wybrać się na kurs angielskiego, jednak wiem dobrze jak to bywa z takimi kursami, wydane pieniądze, a tak naprawdę niczego nowego się nie nauczę. Boję się jak cholera, ale czytając Twój wpis i komentarze chyba warto zebrać się w sobie i ruszyć w świat. kto wie może to furtka do lepszego życia?

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejaa.. California dream come true, California Blue ! To też moje marzenie .. Ja już złożyłam aplikację na AP :) ALE .. jest oczywiście ale .. Moja aplikacja została otwarta na początku września i do tej pory nie znalazłam odpowiedniej rodziny.. Nie wiem czy to wynika z późnego okresu w roku.. Powoli zaczynam załamywać ręce ponieważ nie złożyłam dokumentów na żadne studia magisterskie i .. SIEDZĘ W DOMU.. czekam i czekam .. moje koleżanki rozpoczęły wraz z 1 października studia a ja stoję w miejscu i nie wiem co robić.. Najgorsza jest w tym wszystkim myśl, że stracę rok z najlepszych lat życia na robieniu niczego.. mam dopiero 22 lata ! Rodziny które mi się trafiły były z małych miejscowości .. najczęściej o około 30 mil od wiekszego miasta .. Natalio powiedz mi proszę, czy Ty jesteś z samego San Francisco ? Bo już nie wiem sama, czy mam zbyt wygórowane wymagania, czy po prostu prześladuję mnie jakiś pech .. Może powinnam zdecydować się na jakąś mniejszą miejscowość czy dalej czekać ? Co gorsza widzę, że chyba ten okres czasu (wrzesień październik) nie jest zbyt mnogi w rodziny szukające Au pair , bo jak dotychczas miałam tylko 5 rodzin chętnych przez ponad miesiąc .. Boję się też faktu, że jeśli to tak będzie się przeciągało dalej i znalazłabym rodzinę dopiero powiedzmy w listopadzie a wyjechała w grudniu to po okresie 12 miesięcy kiedy wróciłabym do polski znów nic bym nie mogła zrobić a przede wszystkim rozpocząć magisterki .. Mogłabyś coś opowiedzieć o przebiegu twojej aplikacji ? Byłabym wdzięęęczna :) Pozdrowienia z ziiimnej jesiennej Polski ;P

    OdpowiedzUsuń
  7. Kasia, jestem pewna, że sobie porodzisz, tak jak tysiące dziewcząt przed Tobą ;-). Obawy i wątpliwości ma każdy więc niech Cię to nie zraża! będąc au pair masz pracę i szkołę języka angielskiego równocześnie, dodatkowo możliwość poznania nowej kultury, ludzi z całego świata, a także zwiedzenia USA. jest więcej plusów niż minusów. tylko zrób ten pierwszy krok! czekanie nic nie da, trzeba działać więc do roboty! ;-)
    Karolina, miałam to szczęście, że znalazłam rodzinę mieszkającą w San Francisco :-) Jeśli chodzi o moją drogę poszukiwania rodziny to byłam tak samo pełna wątpliwości i niecierpliwa jak chyba wszystkie dziewczyny ;-) Moim marzeniem była California, nie miałam sprecyzowanego miasta. I w zasadzie moja host family była jedyną rodziną z Cali, która się do mnie odezwała. Prawdą jest też, że była to jedyna rodzina z którą od samego początku czułam się komfortowo. I wiem, że trzeba słuchać przeczuć. I naprawdę nie jest aż tak ważne do jakiego miasta się udacie, ważniejsze jest z jaką rodziną będziecie mieszkać bo to z nimi 'musicie' spędzić kolejny rok! Mimo tego, warto marzyć o upragnionym miejscu!
    Moja aplikacja została otwarta jakoś w lutym, o ile dobrze pamiętam. Ja miałam dodatkowy stres związany z tym, że w lipcu kończyłam 27 lat więc musiałam znaleźć rodzinę odpowiednio wcześniej. Więc zdenerwowanie było podwójne, jednak udało się! I wierzę, że Tobie też się uda. Trzymam więc kciuki! Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  8. Natalia mam pytanie własnie apropo wieku- jak dzwoniłam do konsultantki w moim mieście to powiedziała mi że musiałabym "się uwinąć" przed 26 rokiem życia (kończę w kwietniu) a widzę że piszesz że masz 27 lat czyli jak wyjeżdżałaś miałaś już 26! tak?? jak to jest możliwe?? I jeszcze jedno pytanie w jakim stopniu umiwlas angielski jak wyjeżdżałaś??

    Świetnie że wpadlaś na pomysł pisania bloga bo super się go czyta i jeszcze więcej i intensywniej myślę o złożeniu papierów - tylko własnie nie wiem czy dam rade przed urodzinami.
    Będę bardzo wdzięczna za odpowiedź :)
    Życzę Ci udanego roku i super wrażeń z pobytu - które mam nadzieję będziemy mogli czytać cały czas :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeśli w kwietniu 2014 kończysz 26 lat to masz czas do kwietnia 2015. W Ameryce masz 26 lat do dnia przed Twoimi 27 urodzinami, a więc spokojnie, masz dużo czasu! ;-)
    Jeśli chodzi o angielski to na studiach byłam w grupie B2, natomiast zawsze miałam blokadę jeśli chodzi o mówienie. Teraz już blokady nie mam, ale błędy nadal popełniam :D. jednak uczę się, a to najważniejsze!
    Nie myśl, tu trzeba działać. Idź i złóż papiery. Osobiście polecam 'Au Pair in America'.
    dziękuję za życzenia! mam nadzieję, że wkrótce dołączysz do naszego grona au pair! ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki wielkie za odpowiedz w takim razie zabieram się za zbieranie papierów :)
      Pozdrawiam :)

      Usuń