niedziela, 28 grudnia 2014

MERRY CHRISTMAS!

Święta, Święta i po Świętach! Ach jak te cztery dni wolnego szybko zleciały! Ale to chyba według zasady, że wszystko, co dobre szybko się kończy. Bo Boże Narodzenie mięliśmy super! Rozpoczęliśmy je w czwartek, gdyż Amerykanie nie obchodzą wigilii. Pobudka o 7 rano! Katie zapukała do moich drzwi mówiąc, że muszę wstawać bo Mikołaj był w nocy i trzeba otworzyć prezenty! A w naszym domu panuje zwyczaj, że otwieramy prezenty dopiero wtedy, kiedy wszycy zbiorą się przy choince. Więc poprosiłam ją o 5 minut, szybko się ogarnęłam i zeszłam na dół, aby zobaczyć, że cały living room jest wypełniony podarkami! Oczywiście dziewczyny były na maxa podekscytowane i ciekawe co się ukrywa pod pięknymi, świątecznymi opakowaniami.

fot. źródła własne

Rozpakowywanie, zabawy oraz cieszenie się prezentami zajęły nam dosłownie ponad 3 godziny! Z racji tego, że byłam w tym roku grzeczna, Mikołaj obdarował także mnie. Dostłam statyw na mój aparat fotograficzny oraz piękny szal! Oczywiście moja radość była ogromna bo zastanawiałam się nad zakupem tripodu więc Mikołaj sprawił mi świetną niespodziankę! Dzień spędziłam na skype z moją ukochanką Rodzinką w Polsce, później poszłam pobiegać bo na dworze była piekna pogoda, a wieczorem przyszli do nas goście. Brat mojego hosta z rodziną oraz koleżanka mojej hostki wraz ze znajomym i psem. A więc nawet i nasz Ginger miał kompana do zabawy. Wieczór pełen pysznego jedzenia, żartów, uśmiechów i radości. Prawdziwie cudowny dzień, w którym znaczną część spędziłam na docenianiu, że naprawdę jestem szczęściarą!

fot. źródła własne

W miątek z koleżanką Martą wybrałyśmy się poświąteczne wyprzedaże! Miałam wrażenie, że wszyscy ludzie w San Francisco opuścili swoje domy i poszli na zakupy! Crazy Americans! Kupiłam sobie kilka nowych rzeczy, znacznie taniej niż gdyby nie były one przecenione i w sumie jestem zadowolona. Weekend też miły, spędzony w towarzystwie znajomych i na clubbingu.

Mój american dream trwa, a ja się cieszę i czerpię garściami z tego co daje mi program Au Pair in America. Ciągle powtarzam, że jestem szczęśliwa i wdzięczna sobie, że zdecydowałam się na ten wyjazd a tekże przedłużenie przygody o kolejny rok. Te dwa lata są jak dotychczas najlepszym okresem mojego życia i nie zamieniłabym go na żaden inny!! Jeszcze pora na zrobienie posumowania tego roku i mogę zaczynać kolejny, 2015, z radością planując ostatnie pół roku bycia w programie.

1 komentarz:

  1. Moze pomyślisz nas zrobieniem mini przewodnika po sf? Wydaje sie, ze masz duża wiedzę wiec super sprawa ;)

    OdpowiedzUsuń