niedziela, 24 maja 2015

BAY TO BREAKERS

To była na maxa szalona niedziela! Niestety nie mówię o dzisiejszej (dzisiejsza należy raczej do spokojnych!), ale wracam myślami do zeszłego weekendu! A wracam, bo się działo! Oj, działo się w San Francisco! A to za sprawą cyklicznego biegu, który odbywa się w tym mieście w każdą trzecią niedzielę maja - Bay to Breakers! Zawody rozpoczynają się na Embarcadero i kończą na Ocean Beach. Nie jest to natomiast zwykły bieg! Wszyscy zawodnicy są poprzebierani, a po biegu wybucha "wielka imprezowa bomba" :-D w całym mieście. W zasadzie niekórzy zaczynają już imprezować w trakcie zawodów :P!

fot. źródła własne

Ja w zawodach udziału nie wzięłam, więc tym razem nie przebiegłam 12 kilometrów, natomiast przebrałam się za swój ulubiony (bo jedyny, jaki mam! :D) strój pirata i poszłam z koleżankami na party! Oczywiście wszyscy byli mega poprzebierani i... pijani już z od samego rana! Every day is a holiday for crazy people - jak to powiadają. A w San Francisco mieszka i żyje bardzo dużo crazy people!! Motywem przewodnim Bay to Breakers w tym roku było przebranie za Mario Bros'a i faktycznie spora część uczestników miała na sobie charakterystyczny dla niego strój.

fot. źródła własne

Na początku bawiłyśmy się z nowo poznanymi ludzmi w Golden Gate Parku, aby nastęnie przenieść się na bardziej zorganizowaną imprezę w jedynm z pobliskich domów. Nie miała ona miejsca dokładnie w domu, ale na ogrodzie. Dużo ludzi, śmiechu i zabawy, zwłaszcza, że wszystko odbywało się w godzinach porannych ;-)

Po za tym sama nie mogę uwerzyć w to, że zostały mi tylko 3 tygodnie w programie Au Pair in America! Po prostu NIE WIERZĘ! Jest to mega niewiarygodne! Nie wiem kiedy te dwa lata minęły. Zleciały strasznie szybko, ale może dlatego, że zawsze wszystko, co dobre, miłe i fajne, mija szybko? A były to naprawdę najwspanialsze, najciekawsze i najfajniejsze dwa lata mojego życia, w najpiękniejszym miejscu jakie mogłam sobie wyobrazić! 

Wczoraj poznałam dziewczynę, która tydzień temu przyleciała do USA na program au pair i jej pozazdrościłam, że wszystko co fajne, jest dopiero przed nią. Że właśnie rozpoczyna jej się wielka przygoda! I mimo, że to niemożliwe, chciałabym jeszcze raz znaleźć się w tym miejscu, co ona. Na początku, kiedy wszystko jest nowe, nieznane, na maksa ekscytujące! Początki są naprawde fajne!

2 komentarze:

  1. Kurcze czas leci okropnie szybko! Ty wylatujesz ja przylatuje za tydzień, mam nadzieję że mnie również zachwyci Kalifornia ;) Nie mogę się doczekać tego początku!
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. fajnie się czyta Twojego bloga! :) szkoda że kończysz swoją przygodę z au pair. Powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń