czwartek, 18 września 2014

IT'S HARD TO SAY GOODBYE :-(

Decyzja o zostaniu Au Pair in America była jak dotychczas najlepszą decyzją w moim życiu. Z wielu powodów, o których wielokrotnie już tu wspominałam. Poznawanie innej kultury jest fascynującą przygodą, zwiedzanie niesamowitych miejsc pozwala szerzej otworzyć oczy na piękno tego świata, posługiwanie się językiem angielskim staje się frajdą, a czas wolny można poświęcić na rozwijanie swoich pasji! No, ale co przede wszystkim jest najważnijesze podczas takich wyjazdów? Najważniejsi są ludzie. To dzięki nim wypisane wcześniej rzeczy, nabierają znaczenia i sensu. To dzięki nim jest co wspominać i za czym tęsknić. Wspólne wyjazdy rozmowy, opowieści, spacery, imprezy - własnie to wszystko tworzy piękne wspomnienia do który zawsze z chęcią, ale i z nutką nostalgii się wraca.

pożegnalny obiad Leny, fot. źródła własne

Ja mam to szczęście w swoim życiu spotykać naprawdę wspaniałaych ludzi ! Dobrych, mądrych i pomocnych. Ludzi z sercem na dłoni. Takich Przyjaciół zostawiłam w Polsce i nie ukrywam, że za nimi bardzo tęsknię, ale takich też ludzi poznałam tutaj. Moja host family jest świetną, przyjazną rodziną, traktującą mnie jak swojego członka. Moi tutejsi przyjaciele, koleżanki, koledzy i znajomi wnoszą bardzo dużo radości do mojego codziennego życia w San Francisco. To w dużej mierze dzięki nim jestem tutaj szczęśliwa. I własnie teraz dochodzę do tego jedynego punktu, tej jednej rzeczy, której nie lubię w programie Au Pair in America.: są to rozstania i za nimi idąca tęsknota. Rozstanie i tęsknota za Rodziną i Przyjaciółmi w Polsce, ale także rozstania z tutaj poznanymi ludźmi.

Moje dwie najlepsze tutejsze koleżanki w tym tygodniu kończą program i wracają do swoich domów. Jedna do Polski, druga do Czech. I mimo, że się z nimi cieszę, ze w końcu po dwóch latach (obie zdecydowały się przedłużyć program na kolejny rok) zobaczą swoje rodziny i znajomych, to jednak żal ściska za serce. Bo to jest przykre!! Bo mam z nimi od groma wspomnień, bo to z nimi spędzałam czas wolny, a teraz ich nie ma. Została pustka :-( 

z Natalią, fot. źródła własne

W ciągu roku i 3 miesięcy straciłam cztery dobre koleżanki. Ludzie przychodzą i odchodzą. I wiem, że pojawią się nowe twarze w moim życiu i jestem jak najbardziej na nie otwarta. Jednak jak już się kogoś dobrze pozna, gdy nawiąże się więźń i zbuduje relację to później jest przykro, gdy ta osoba odchodzi. Choć jednocześnie serce się raduje, że zaczyna ona coś nowego.

Natalia! Lena! Dziękuję za wszystko! Będę za Wami tęsknić!

4 komentarze:

  1. "Nie płacz, że coś się skończyło tylko uśmiechaj, że Ci się przytrafiło"! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Święta prawda! I też wychodzę z tego założenia! Jednak mimo wszystko są momenty, kiedy ciężko jest myśleć tymi kategoriami.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :) Za rok mam maturę, ale już powoli zastanawiam się nad swoją przyszłością. Chciałabym przeżyć taką przygodę jaką jest program au pair in America, czy twoim zdaniem warto jest od razu wyjechać po maturze? Planowałam iść także na studia, więc mam mały dylemat. No i angielski, mam jeszcze trochę czasu, więc chcę się doszkolić. Masz może jakieś małe porady?

    OdpowiedzUsuń
  4. poczekaj aż skończysz 21 lat, taka jest moja rada :)

    OdpowiedzUsuń